Podróż do sielankowego gniazdka Elizy Wierkowskiej była nie lada wyprawą! Ale to, co zastaliśmy na miejscu wynagrodziło nam ponad godzinną podróż samochodem. Piękne okoliczności przyrody i dom zaprojektowany z dbałością o każdy szczegół. To miejsce jest oazą spokoju, a Eli chętnie dzieli się tym spokojem organizując tu przeróżne warszaty i spotkania. Nasza dzisiejsza bohaterka to niesamowicie ciepła, otwarta i empatyczna kobieta. Uczy jogi na orgazniowanych przez siebie wyjazdach w przeróżne miejsca, a kiedy jest w Warszawie prowadzi zajęcia w swojej szkole YOGA House. Poznajcie ją bliżej!
Kiedy spotkałyśmy się po raz pierwszy wspominałaś, że pracowałaś w branży eventowej. Jak to się stało, że uczysz teraz jogi i spotykamy się w Twojej szkole? Jak do tego doszło?
Pracowałam przez kilka lat w event marketingu. Praktykowałam, a raczej wtedy ćwiczyłam, pilates niecałe dwa lata i na zastępstwo na jednych zajęciach przyszła dziewczyna, która była nauczycielką jogi. Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki prowadziła te zajęcia oraz jej osobowość. Dlatego zdecydowałam się wybrać na jej zajęcia. To była taka moja pierwsza styczność z jogą. Później wyleciałam do Tajlandii i tam w jednym z klasztorów podczas sesji medytacyjnej miałam styczność z praktyką jogi.
Pamiętam, że jak wróciłam, to zaczęłam chodzić na zajęcia właśnie do tej dziewczyny, która prowadziła zastępstwo. Po czym niedługo po tym zaproponowała abym wybrała szkołę jogi gdzie zajęcia będą prowadzone kilka razy dziennie a nie tak jak w klubie sportowym 2 razy w tygodniu, ewidentnie miałam niedosyt jogi. Podczas pierwszych zajęć myślałam, że mój pies z głową w dół, będzie prawie najlepszy, bo w pilatesie też jest dużo takich pozycji. Wcześniej trenowałam różne sporty, więc wydawało mi się, że przez te dwa lata dużo się dowiedziałam o swoim ciele. Ale joga szybko zweryfikowała co umiem, a czego niestety jeszcze nie. Przez to, że moje ciało jest w wielu miejscach nadelastyczne, okazało się, że większością pozycji, robiłam sobie po prostu krzywdę i nie działały one leczniczo ani terapeutycznie. No i tu zaczęła się „nowa jakość”, takie zderzenie z przysłowiową ścianą, czyli dosłownie z matą – okazało się, że przede mną jeszcze długa, długa droga, która trwa do dnia dzisiejszego. Wcześniej droga na poziomie fizycznym, później też okazało się że między innymi na poziomie psychicznym i emocjonalnym.
Czy to doświadczenie z poprzedniej pracy pomaga Ci dzisiaj?
Tak naprawdę doświadczenie zdobyte podczas organizowania wielu wyjazdów, warsztatów, szkoleń i imprez masowych w poprzedniej pracy, czyli jak ja to nazywam w poprzednim życiu, dzisiaj owocuje tym, że się tak bardzo nie stresuję w tym „teraźniejszym” życiu przy organizowaniu warsztatów i wyjazdów z jogą.
Kiedy zorientowałaś się, że chcesz uczyć?
Myślę, że zdecydowanie wcześniej niż zaczęłam pracować – zawsze czułam, że chciałabym uczyć. Miałam przeczucie, że moja przyszłość będzie związana z przekazywaniem wiedzy, ale zawsze miałam problem z wystąpieniami publicznymi.
Co Ci daje joga w codziennym życiu?
Jogi nie praktykuję, żeby zrobić coś za jakiś czas, tylko po to, żeby było mi lepiej dzisiaj. To jest tak jak z myciem zębów – można ich nie umyć, ale lepiej jednak to zrobić (śmiech). To właśnie taki mój codzienny rytuał, żeby było mi dobrze z samą sobą. Z czasem pojawiło się również więcej świadomości w ciele, dojrzałości w samej praktyce. Zdecydowanie bardziej zaprzyjaźniłam się ze swoim ciałem i z samą sobą niż kilka lat temu – powstała całkiem dobra symbioza.
A oprócz cielesnych aspektów?
Nie lubię nadużywać słowa „lifestyle” ale ono najbardziej oddaje, czym jest joga dla mnie. Joga jest sposobem na życie. Dała mi umiejętność wglądu w siebie, odpuszczania, wewnętrznego spokoju i akceptacji. Zaczęłam się też bardziej otwierać na siebie oraz na nowe relacje i znajomości. Bałam się słowa „przyjaźń”, ale teraz widzę, że istnieje wiele bliskich znajomości, które może niekoniecznie muszą być nazwane i zaszufladkowane a wnoszą tak wiele dobrego w moje życie. Poprzez uczenie poznaje niepowtarzalnie ciekawe osoby, które inspirują mnie na co dzień. Za co jestem baaaardzo wdzięczna.
Masz jakieś rady lub wskazówki dla ludzi, którzy chcieliby zacząć praktykę jogi, tak zupełnie od zera?
W dzisiejszym świecie jest mnóstwo możliwości aby zacząć! Najlepiej zadać sobie pytanie, czego potrzebujesz, popytać, poczytać i wybrać zajęcia, które będą do Ciebie przemawiać. Jeśli wolisz wtopić się w tłum wybierz większą szkołę jogi, a jeśli chcesz żeby nauczyciel poświęcił Ci więcej uwagi i od początku budował z Tobą bliższe relacje postaw na kameralne studio. Świetną opcją są również zajęcia indywidualne aby dobrać praktykę skrojoną na miarę specjalnie dla Ciebie. Próbujcie i doświadczajcie!
Opowiesz mi o swojej przygodzie z medycyną chińską?
Jako dziecko dużo chorowałam, a moim najlepszym przyjacielem był Augumentin. Tak naprawdę poprzez zmianę nawyków żywieniowych czyli odstawienia mięsa, a potem nabiału okazało się, że z większości tych przypadłości mogę się wyleczyć sama. Antybiotyku nie brałam już od kilkunastu lat, środków przeciwbólowych nie biorę 7/8 lat. Tak zrodziło się moje zainteresowanie medycyną niekonwencjonalną i nieodłączną dietetyką. Wcześniej kiedy mieszkałam w Indiach dużo uwagi poświęciłam medycynie ajurwedyjskiej. Obecnie zagłębiam się w medycynę chińską, w dużej mierze ze względu na dostępność lekarzy specjalistów, szkół, i kursów tej dziedziny.
W międzyczasie okazało się, że choruję na insulinooporność czyli stan przedcukrzycowy. Zaczęły się więc poszukiwania rozwiązań wyleczenia się bez ingerencji farmakologii. Małymi krokami udaje się! Pół roku temu zaczęłam dietetykę medycyny chińskiej, w czerwcu mam pierwszy egzamin i chyba trochę się stresuję (śmiech).
Fascynuje mnie również, jak ten temat łączy się z praktyką jogi. To bardzo spójne i inspirujące, jak taka holistyczna wiedza może pomóc każdemu z nas.
Koszulkę #yogagirlssociety, którą ma na sobie Eli znajdziesz tutaj.
Elizę znajdziesz na jej Instagramie i Facebooku
Zdjęcie: Aleksandra Loska
Ten post powstał przy współpracy z marką Chias, która wprowadziła do swojej oferty relaksujące napoje CHIAS Harmony z nasionami chia, rumiankiem i melisą.
Dodaj komentarz